Epilog

Kobieta szukała czegoś na długiej półce z płytami wiszącej na ścianie. Po kilku długich minutach znalazła w końcu to, czego szukała. Kiedy skierowała się ku drzwiom, zatrzymała się na kilka sekund przed lustrem, które wisiało obok nich. Jej twarz zmieniła się nie do poznania. Z wiekiem wypiękniała, a włosy nabrały zdrowego, ciemnego odcieniu. Zaczęła codziennie pociągać usta szminką przed wyjściem do pracy. Ubierała się w jasne, stonowane kolory. Niecałe trzy lata temu, na spotkaniu klasowym, niewiele osób ją poznało. Przypomniała sobie, jak dorosła już, licealna Ib siedziała w letnie popołudnie w krakowskiej kawiarence. W ten słoneczny dzień jedli lody, topiące się przy oparach gorących kaw. Śmiali się do rozpuku, przypominając sobie szkolne lata młodości. - Napisałem doktorat – pochwalił się Tomek. Nigdy nie był zbyt rozmowny, Idalia zamieniła z nim wciągu trzech lat może za dwa słowa, dlatego była zdziwiona, kiedy okazał się prawdziwą duszą towarzystwa. - Idalio, który to miesiąc ? – zapytała któraś z dziewczyn, dotykając ostrożnie jej okrągłego, uwydatniającego się ciążowego brzuszka. - Piąty – odparła z dumą w głosie, myśląc o tym, jak piękna będzie jej córeczka. - A robisz w życiu coś ciekawego ? – zagadnął ją po chwili Tomek. Cała klasa umilkła. - Tak, raz na jakiś czas udzielam się w wolontariacie, poza tym pracuję w radiu – powiedziała, czując nagły przypływ dumy, że zrealizowała swoje marzenie. Wszyscy popatrzyli po sobie, ale Ida za nic nie potrafiła odgadnąć wyrazu ich twarzy. - Idalio ! – usłyszała głos mężczyzny wołającego za nią. –Idalio ! – powtórzył, chwytając ją za ramię, sprowadzając tym samym do szarej rzeczywistości styczniowego popołudnia. Odwróciła się, a on chwycił ją za ramiona. Teraz miała kolejną szansę zaglądnięcia mu w jego ciemne oczy, do złudzenia przypominające oczy jej pierwszej licealnej miłości, Daniela. Jest on teraz podobno bardzo znanym pisarzem. Stworzył cykl bestsellerowych powieści. Idalia żadnej z nich nie przeczytała. - Dzisiaj u ciebie ? – spytał, wypowiadając cicho słowa. - Marcin, nie mogę, prowadzę program za Natalię – mruknęła. – Lecę, mam audycję za jakieś trzy minuty. Przyspieszyła na tyle, na ile mogła, bo nie chciała sprawić, że płyty, które niosła w rękach, znajdą się na podłodze. Wpadła do studia nagraniowego. Uwielbiała to miejsce, miało swój wyjątkowy, niepowtarzalny klimat. Było niewielkie, trzy metry na cztery, ze szklaną szybą, stołem z dwoma miejscami, a przy nich mikrofonami. Na stoliku, po lewej, znajdował się sprzęt do puszczania muzyki, a po prawej dwa laptopy – dla każdego z prowadzących. Uśmiechnęła się do mężczyzny już siedzącego przy mikrofonie. Był w zielonym podkoszulku i dżinsach, a obok niego leżała szara bluza z kapturem. Nie ogolił się dzisiaj, ale kto zwraca na to uwagę w miejscu, gdzie liczy się sam głos ? Zajęła miejsce naprzeciwko niego, założyła ogromne słuchawki. - Witamy w Przechowalni, Bartosz Stołowski – zaczęła kobieta wesołym głosem. - Oraz Idalia Kino – dokończył tamten. – Idalio, o czym dzisiaj porozmawiamy ? Spojrzała na kartkę trzymaną przed sobą. - Dzisiaj czekają nas trzy tematy, między innymi ,w pierwszej godzinie naszego programu, porozmawiamy o światowym dniu nowotworów, a potem… przekonacie się sami – powiedziała pewnie Idalia, przełykając ogromną gulę w gardle, która utworzyła się jej podczas mówienia o pierwszym temacie dzisiejszego dnia. - Więc piszcie do nas śmiało, my będziemy oddzwaniać. Nagrody czekają. – Mikrofon sprawnie przejął Bartek. – Jak sądzicie, czy ludzie powinni wiedzieć jak najwięcej o nowotworach, czy może powinien być to dział zamknięty ? - A może jakieś doświadczenie ? – wtrąciła się Idalia, natychmiast tego żałując. - Czekamy – dorzucił Bartek. Puścił pierwszą, taneczną piosenkę. Idalia w zamyśleniu odpowiadała na wiadomości od fanów, wybierając ciekawsze z nich, które zamierzała wykorzystać w kolejnym wejściu. Tak naprawdę cały czas odrzucała to, o czym dzisiaj rozmawiają. Nadal nie potrafiła o tym mówić, więc starała się myśleć o Marcinie. Była szczęściarą, że go tutaj spotkała. Kiedy jej córka, Weronika, miała roczek, zostawił ją jej ówczesny chłopak. Wtedy pojawił się on. Marcin uwielbiał małą i nieźle się razem dogadywali, co było pierwszym stopniem do serca Idalii. - Napisał do nas Kacper – odezwał się Bartek, dając tym samym do zrozumienia Idzie, że są z powrotem na antenie. – Jak dla mnie, ludzie muszą się wiedzieć, by się nie bać. Ile to razy nie zobaczyliśmy na ulicy łysych ludzi, których wszyscy omijali szerokim łukiem ? Tym nie da się zarazić ! - Napisała też do nas Ania – zauważyła współprowadząca, powiększając litery na ekranie laptopa. – Moja dobra przyjaciółka zmarła na raka piersi kilka lat temu. Nie polecam nikomu takiej huśtawki uczuć. Nie życzę też nikomu, żeby nawet na minutę znalazł się na oddziale onkologicznym, straszne uczucie. Z każdą mijającą minutą przybywało coraz więcej maili i wiadomości tekstowych. Idalia była niezwykle zdziwiona tym, jak wiele osób miało kiedykolwiek styczność z rakiem na co dzień. Wiedziała, że nie była jedyna, ale ten ogrom ją w pewny sposób przytłoczył. I wtedy przed jej oczami stanął obraz roześmianej, piętnastoletniej blondynki. Laura. Jej dłoń, po gonitwie myśli, powędrowała do szyi, gdzie znajdował się wisiorek , który dostała od przyjaciółki piętnaście lat temu. Nagle jej twarz zasłoniły dłonie z wymalowanymi na niebiesko paznokciami. Łzy popłynęły, ale nie starała się ich ukryć, nie wstydziła się. - Idalio, co się stało ? – zapytał zatroskany Bartek, wstając i podchodząc do niej. Objął ją ramieniem. - Moja przyjaciółka zmarła na raka – wydukała przez łzy. Mężczyzna podsunął jej pod nos paczkę chusteczek leżącą obok nich. Wydmuchała hałaśliwie nos, wytarła mokre oczy. Dawno nad nią nie płakała. - Słuchaj, opowiedz o tym na antenie… Skinęła głową na znak, że się zgadza. - Drodzy słuchacze, mam dokładnie siedemnastą dwanaście, a Idalia ma wam coś ważnego do powiedzenia… Odchrząknęła, westchnęła, zbliżyła się do mikrofonu. - Piętnaście lat temu poznałam przez Internet dziewczynę. Miała piętnaście lat i była prześliczna. Uwielbiałyśmy ze sobą przebywać. Nazywała się Laura. Była też, niestety, posiadaczką nieuleczalnej białaczki. Kiedy dowiedziała się, że ma raka, była w zaawansowanym stadium, nic nie dało się już zrobić. Tylko czekać. Zmarła na kilka dni przed swoimi szesnastymi urodzinami. Błagam was, apeluję do wszystkich, którzy nas teraz słuchają – badajcie się regularnie, bo wtedy macie największe szansę na wyzdrowienie… - skończyła Ida, nie wierząc zbytnio w to, że wypowiedziała słowa przysypane ziemią w jej sercu. Zamknęła oczy. - Brawo – odezwał się po chwili Bartek. – Dziękuję ci za to orędzie do narodu i mam nadzieję, że teraz połowa słuchaczy pobiegnie do lekarza, zwłaszcza ludzie młodzi, którzy mają przed sobą tyle czasu… Kobieta uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. Sięgnęła po kartkę, by coś zapisać, Bartek zmienił piosenkę. Nagle powrócił ich standardowy rytm pracy. Idalia przypomniała sobie o danym Laurze słowie. Weronika ma jeszcze mnóstwo czasu, by otrzymać wisiorek. Dotknęła błękitno – fioletowej kuleczki, zwisającej na łańcuszku, uśmiechnęła się do Laury, uśmiechnęła się śmierci, mówiąc jej, że szybko jej nie pokona, stając się żoną życia.